W związku z obecną sytuacją wiele osób musiało zrezygnować z wyjazdów, pobytów w hotelach, większych imprez organizowanych w restauracjach (np. komunia, wesele, chrzciny), z usług świadczonych przez firmy lub osoby prywatne (np. fotograf, zespół), czy też z powodu koronawirusa nie doszło do realizacji jakiegoś innego zlecenia, umowy o dzieło itp.
Często osoby korzystające z takich usług, w celu zarezerwowania określonego terminu wpłaciły już zaliczki, które po realizacji usługi miały zostać zaliczone na poczet ceny końcowej. Jednak panująca epidemia pokrzyżowała plany wielu osób i realizacja usługi w określonym terminie okazała się niemożliwa do spełniania. Wiele osób postanowiło porozumieć się z drugą stroną i np. zmienić termin spełnienia świadczenia. No dobrze, ale co w przypadku, gdy zdecydowaliśmy się na całkowitą rezygnację z usługi, a druga strona umowy wcale nie chce oddać nam wpłaconej zaliczki?
Po pierwsze, należy ustalić czy zwrot zaliczki w ogóle nam przysługuje, czy też musimy pogodzić się z utratą środków pieniężnych. Szczegółowe rozważania na ten temat opisywałam już w artykule dotyczącym organizacji wesel – niemniej jednak poruszana tam kwestia zwrotu zaliczki lub zadatku ma uniwersalne zastosowanie do wszystkich umów zobowiązaniowych -> odsyłam więc do zapoznania się z jego treścią (klik).
Jeśli ustaliliśmy, że zwrot pieniędzy nam się należy (zapewniam, że w większości przypadków tak właśnie będzie), w jaki sposób odzyskać wpłacone środki, skoro usługobiorca upiera się, że ich nie odda?
W takim wypadku trzeba będzie podjąć bardziej oficjalną procedurę odzyskiwania należności pieniężnych, która powinna rozpocząć się od skierowania do usługobiorcy przedsądowego wezwania do zapłaty. Takie pismo nic nie kosztuje, a być może skłoni drugą stronę do zwrotu zaliczki, bez konieczności wchodzenia na drogę sądową.
Jak przygotować przedsądowe wezwanie do zapłaty?
Przepisy prawa nie przewidują żadnych wymogów formalnych dla przygotowania wezwania do zapłaty, jednak należy zadbać o to by zawierało ono podstawowe dane, takie jak:
- data i miejsce sporządzenia pisma,
- dane dłużnika (usługobiorcy) oraz wierzyciela (Twoje);
- stosunek prawny, z którego wynika obowiązek zapłaty (krótko opisać stan faktyczny sprawy – z jakiego tytułu została wpłacona zaliczka, z jakiego powodu nie doszło do wykonania usługi);
- wysokość kwoty, która podlega zwrotowi (polecam również wskazanie odsetek za zwłokę);
- termin, w którym dłużnik ma dokonać zapłaty (sam wskazujesz, w jakim terminie powinno zostać zaspokojone roszczenie – zazwyczaj podaje się 7 lub 14 dni od dnia doręczenia wezwania);
- numer Twojego rachunku bankowego, na który należy dokonać zwrotu wpłaconej zaliczki;
- Twój podpis.
Ponadto częstym zabiegiem przy tego typu pismach jest poinformowanie dłużnika o konsekwencjach braku zapłaty należności w terminie, a zazwyczaj będzie to wystąpienie na drogę postępowania sądowego oraz obciążenie dłużnika kosztami procesu – w tym kosztami profesjonalnego pełnomocnika.
Czy nie lepiej od razu złożyć pozew sądowy z pominięciem wysyłania jakichkolwiek pism do dłużnika?
Po pierwsze, jak już wcześniej wspomniałam, samo sporządzenie wezwania do zapłaty nic nie kosztuje, a moje doświadczenie pokazuje, że dłużnicy otrzymując oficjalne wezwanie do zapłaty, są bardzie skłonni – nawet jeśli nie do jednorazowej zapłaty całej należności – to przynajmniej do podjęcia negocjacji w celu uregulowania długu w ratach.
Po drugie, aktualnie kodeks postępowania cywilnego narzuca na powoda obowiązek podjęcia – jeszcze przed wniesieniem pozwu – próby mediacji lub innego pozasądowego sposobu rozwiązania sporu, a w przypadku gdy takich prób nie podjęto, wyjaśnienie przyczyn ich niepodjęcia. Dlatego też wysyłając dłużnikowi wezwanie do zapłaty, spełniamy obowiązek podjęcia próby polubownego rozwiązania sporu. Z tego powodu warto również wysłać przedsądowe wezwanie do zapłaty listem poleconym, aby posiadać dowód potwierdzający odbiór pisma przez dłużnika, a ponadto, żeby ustalić datę, od której liczymy wskazany przez nas termin do zapłaty długu.
Jeśli po upływie wyznaczonego terminu, usługobiorca w dalszym ciągu nie chce zwrócić nam wpłaconej zaliczki, pozostaje nam wystąpienie na drogę sądową. O tym, jakie są możliwości sądowego dochodzenia należności, przeczytacie w artykule, do którego odsyłam -> https://kancelaria-ts.com/2023/03/03/kontrahent-nie-placi-za-fakture/
Wiele osób znajdując się w takiej sytuacji może myśleć o rezygnacji z dochodzenia swoich należności, ponieważ uzna, że z egzekwowaniem długu „będzie więcej zachodu niż to warte”. Niemniej jednak zachęcam przynajmniej do sporządzenia takiego wezwania do zapłaty i skierowania go do dłużnika – być może uda wam się dojść do jakiegoś kompromisu już na tym etapie. Dopiero jeśli działanie to nie poskutkuje, można zastanowić się, czy warto wystąpić na drogę sądową i walczyć o swoje prawa.
Zachęcam do zapoznania się z ofertą windykacyjną.
Kancelaria świadczy usługi w zakresie stałej obsługi prawnej przedsiębiorców.
Ogólną ofertę skierowaną dla firm znajdziesz tutaj. Natomiast w celu przedstawienia spersonalizowanej oferty zachęcam do spotkania lub kontaktu z kancelarią.
Jeśli potrzebujesz pomocy lub chcesz uzyskać więcej informacji, zapraszam do kontaktu z kancelarią -> formularz -> dane kontaktowe
Przeczytaj również:
Dobrowolne poddanie się egzekucji jako zabezpieczenie przyszłych roszczeń
Sposób na szybsze i tańsze postępowanie sądowe – czyli kilka słów o EPU
Spółka z o.o. stała się niewypłacalna? Odzyskaj należności od jej członków zarządu.
Czy komornik sądowy ma prawo zająć cały majątek dłużnika pozostawiając go „bez grosza przy duszy”?